Postanowiliście. Chcecie zrobić coś dobrego dla swojego zdrowia. Spróbujecie jeść paleo. Zbieracie dokładniejsze informacje - przeczesujecie internet, odwiedzacie blogi, czytacie przykładowe menu, przeglądacie piramidy żywienia i czym dłużej czytacie, tym coraz bardziej się zastanawiacie - "Ale co ja będę jadł/a? Obiad bez ryżu (o ziemniakach nie wspominając)? Koniec ze spaghetti? Śniadanie bez chleba? Jak? Tak się przecież nie da!"
Szczerze - na samym początku moja reakcja była taka sama. Na pomysł jedzenia paleo wpadł Mężczyzna. Opowiedział mi o tej diecie, a ja zrobiłam kwaśną minę i powiedziałam "No dobra, spróbujmy". Nie byłam przekonana. Widziałam oczami wyobraźni, jak te wszystkie pyszne rzeczy znikają z mojego życia, a do jedzenia pozostaje tylko marchewka.
Na szczęście wcale nie było tak strasznie. Choć trzeba przyznać, że początki wcale nie są łatwe. Ciężko jest powiedzieć sobie, że nie chcesz tego słodkiego batonika ani nie chcesz napić się pepsi. Zwłaszcza, jeżeli od razu rzucicie się na głęboką wodę czyli w jednej chwili powiecie "Od teraz jem zgodnie z paleo!"
W takim wypadku musicie zacząć od przejrzenia każdej szafki w kuchni i każdej półki w lodówce i po prostu oddania rodzicom/znajomym/sąsiadom jedzenia, którego nie chcecie już jeść. Prawda, że nie chcecie, a nie ktoś wam zabrania? Radzę też przejrzeć torebkę, teczkę, torbę sportową, szuflady w pracy. Czym mniej pokus tym lepiej. W takie miejsca włóżcie np. orzeszki.
Kiedy już zrobimy porządki, przyjdzie czas na zakupy. Zanim na nie pójdziecie, przemyślcie tygodniowy jadłospis. Na początku tak będzie łatwiej niż codziennie wymyślać coś na szybko. Zwróćcie uwagę na przekąski, zwłaszcza takie, które można mieć cały czas przy sobie. Jeśli w każdej sytuacji będziecie mogli zjeść coś zdrowego, łatwiej będzie oprzeć się pokusie kupienia np. batonika.
Istnieje też dużo mniej drastyczny sposób na wprowadzenie diety paleo. Dr Loren Cordain uważany z ojca żywienia paleo, jako sposób "dla początkujących" podaje zasadę 85%:15%. Polega ona na tym, że jeżeli 85% zjadanego przez nas pożywienia jest paleo, to 15% może być tzw. "otwartym" posiłkiem. Możecie tę zasadę zastosować poprzez zjedzenie 2-3 takich posiłków w tygodniu (do których może trafić co tylko chcecie) lub raz na tydzień przez jeden cały dzień jeść nie-paleo. Oczywiście nie oznacza to, że każdy z tych posiłków ma się składać z samych niedozwolonych produktów. W tej zasadzie chodzi raczej o to, aby pomóc naszemu organizmowi w przestawieniu się na nowy sposób żywienia. Dlatego jeśli zdecydujecie się na 3 "otwarte" posiłki, traktujcie je bardziej jako zmodyfikowane posiłki paleo, a nie jako sposób na zmieszczenie w jednym posiłku wszystkiego za czym tęsknicie.
Z czasem należy zmniejszać te proporcje na 90%:10%, później na 95%:5%, a w końcu na 100% żywienia paleo.
Jasne, że kiedy zaczniecie już jeść w zgodzie z zasadami paleo, to zjedzenie raz na jakiś czas ziemniaka, nie zniszczy efektów waszego wielotygodniowego zdrowego odżywiania. Sama raz na miesiąc pozwalam sobie na zjedzenie czegoś spoza listy.
Nie chodzi o to, żeby z jedzenie zrobić udrękę i ciągle powtarzać "nie mogę tego, nie mogę tamtego, a tak bym bardzo chciał/a". To ma być przyjemność.
Zresztą, po miesiącu takiego odżywiania, większość produktów, które przestaliście jeść, będzie smakować zupełnie inaczej.
źródło zdj.; źródło zdj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz